sobota, 19 lipca 2014

Sobotnia nuda

Kolejny sobotni dyżur. Niby nie chciało się rano wstać, ale jak miło jest tak po prostu poczekać na czytelnika...

Co prawda w okresie letnim nie ma ich zbyt wielu. A ci co są to zwykle stali bywalcy. Moja obecność im po prostu nie przeszkadza w korzystaniu z biblioteki.Ostatnio inne obowiązki sprawiły, że za ladą byłam gościem. Dziś kilka godzin w czytelni i od poniedziałku znowu w wir pracy.

Nasza Wielka B ostała pieniążek na wydanie Czasopisma. Oczywiście pieniążek dostała już dawno, ale terminy są dopiero we wrześniu więc inicjatorzy czekali ile się da żeby było jak najbardziej na ostatnią chwilę. Co tu wiele mówić plan się powiódł i ostatni tydzień nie odchodzę od klawiatury. Przepisuje, redaguję i wykłócam się o własne racje. Niby nic nowego w bibliotece, zwłaszcza gdy jest się młodym bibliotekarzem. Jednak ostatni tydzień to było szaleństwo. Przy okazji można się o sobie wiele dowiedzieć. Ale to chyba temat na inny wpis.

NKN planowała wpis na temat nudy w pracy. Los umie płatać figle. W takich chwilach czasem żałuję, że się na to zgodziłam. Pracy mam więcej, a sympatii kierownika mniej. Koleżanki natomiast uważają to za kolejną fanaberię dyrekcji. I chyba mają trochę racji. Czasopismo ma być ambitne, krytyczno-literackie i najlepiej żeby od razu sławne w całej Polsce. Jednym słowem mało kto je będzie czytał. Ja wiem, że trzeba promować kulturę wysoką, ale im dłużej pracuję w bibliotece to ta akurat wydaję się cokolwiek za wysoka. Niby jest zachwyt nad poezją i młodymi pisarzami, ale nie sądzę, żeby przełożyło się to na kupowanie czasopism tego typu. Dostaną je pewnie goście, trochę pójdzie do okolicznych i zaprzyjaźnionych bibliotek. Same takie czasopisma otrzymujemy. Leżą. I czekają. Tylko na co?

No niby to prestiż, niby promocja młodych. Ale czy na prawdę przedrukowywanie (po raz kolejny) wierszy zmarłych dawno już lokalnych poetów jest komuś potrzebne. Młodzi, jeśli są dobrzy, sami się obronią. Poza tym już kilka ambitnych pism lokalnych u nas było. Rok, dwa, tylko wyjątki dłużej. Myślę, że nasze Czasopismo nie będzie wyjątkiem. Aż głupio tak źle pisać o czymś do czego samemu przykłada się rękę. Ale tyle pracy i zasobów tylko po to żeby kolejny tytuł kurzył się na czytelnianej półce...

Nie myślcie sobie, że NKN jest przeciwna wydawani czegokolwiek. Absolutnie nie! Wydaje mi się tylko, że nie w bibliotece publicznej jest miejsce na takie rzeczy. Są ośrodki naukowe, uniwersytety, choćby rożnego rodzaju kluby i związki twórców. Niech każdy robi to co do niego należy. A promocja lokalnej twórczości? W naszym Czasopiśmie ma być dział Goście. Może lepiej byłoby samemu być takim gościem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz