poniedziałek, 5 grudnia 2011

Uśmiech czytelnika

I po co to robimy? Dla pieniędzy? Dla sławy i prestiżu? Dla uśmiechu czytelnika!
O ile lepszy jest mój dzień, gdy czytelnik wychodząc z biblioteki mówi "dziękuję Pani za pomoc". Wtedy wraca mi wiara w mój zawód i wiem po co tu jestem.



Na ostatnim zjeździe skończyły się jedne z fajniejszych zajęć w jakich do tej pory  było mi dane uczestniczyć. Teorii było tylko ciut na początku, a potem to już nasz inwencja twórca. Przedstawiałyśmy nasze biblioteki. Bardzo fajna sprawa. Dowiedziałam się, że nie tylko u nas jest ciężko, jak inne biblioteki sobie radzą w podobnych sytuacjach i jak wiele robią dla swoich czytelników. Trochę inny co prawda był tema tych prezentacji, ale mówiąc o bibliotece trudno pominąć to co się w tej bibliotece robi.

Z jednej strony były to fajne prezentacje, bo zobaczyłam jak dziewczyny fajnie pracują z tym co mają do dyspozycji. Jak starają się wzbogacić ofertę biblioteki, żeby była atrakcyjna dla wszystkich mimo niewielkich środków. Fajne te nasze bibliotekastwo jest. A z drugiej strony wszystkie (bo i ja też) narzekałyśmy. Przede wszystkim na brak pieniędzy. Zarówno tych na działalność jak i tych na wynagrodzenia. Nie oszukujmy się, kokosów to na bibliotekach jeszcze nikt nie zrobił. I jakoś tak smutno mi się zrobiło. Bo niby wszyscy nas chwalą, że te biblioteki to takie fajne i potrzebne, ale jak co do czego to najlepiej najpierw bibliotece zamrozić podwyżki i obciąć fundusze na działalność.

Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie robimy sobie same kreciej roboty. Kasy jest mało, ale dajemy jakoś radę. Ktoś kto patrzy na to z zewnątrz myśli sobie: "jeśli dają radę to i bez podwyżek i dodatkowych pieniędzy dadzą sobie radę. Ale jak już robią te wystawy to przecież mogą jeszcze coś robić i jeszcze coś i jeszcze..." Nam się wydaje, ze jak się wykażemy i pokażemy na zewnątrz to ktoś to doceni. I być może doceniają, ale dyrektorowi nie potrzebny w gabinecie kolejny list pochwalny od miasta, a mnie dodatkowe 100 zł bardzo się przyda.

 Więc co? Siadamy za ladami bibliotecznymi i czekamy bezczynnie do emerytury? Czy dalej będziemy sobie dawały radę pomimo braku funduszy? Bo w końcu po co to wszystko? Dla uśmiechu czytelnika...


P.S.
Ponieważ doszły mnie słuchy, że nie można komentować to zadziałałam i już można :)

1 komentarz:

  1. Zrobię sobie trochę autoreklamy:)

    Poczucie misji dość często towarzyszy mi w pracy. A kiedy człowiek zostanie doceniony od razu lżej się na duszy robi:)

    http://charliethelibrarian.wordpress.com/2011/06/03/mile-chwile-w-pracy/
    Skopiuj sobie linka:)

    OdpowiedzUsuń