wtorek, 25 marca 2014

Miła Pani z biblioteki

Nie tak dawno w na lokalnym serwisie internetowym pojawiła się pochwała personelu pewnej biblioteki. Jest to kolumna w stylu "Skrzynka skarg i pochwał", więc teoretycznie głos wyszedł z ludu, czyli od czytelnika. Ale nie sama pochwała, skądinąd zasłużona :), warta jest uwagi, ale komentarze tuż pod...

Pochwała owa nie dotyczyła mojej Wielkiej B (chociaż w komentarzach i o nas wspomniano;) Mimo to miło jest usłyszeć (w tym wypadku przeczytać) kilka miłych słów na temat bibliotekarzy. Ogólny wydźwięk artykułu był  taki, że Panie w bibliotece są miłe i pomocne. Pomimo pracy która wiąże się z obsługą ludzi, jak wiadomo różnych.

Komentarze zaczynały się dość ładnie. Najpierw większość się zgodziła. Ludzie zaczęli wymieniać swoje ulubione biblioteki i filie (tu pojawia się właśnie moja Wielka B). Nie obyło się jednak bez zgrzytów w stylu do tej filii to nie chodźcie, bo tam nie miło. Normalka - wiadomo, że jedni za bibliotekami bardzo, inny trochę mniej. Najbardziej jednak poruszył mnie jeden komentarz. Brzmiał on mniej więcej tak: "Panie są miłe bo nie mają nic innego do roboty, tylko być miłe i pomocne. Niedługo to i kierowcę autobusu będziemy chwalić, że się na przystanku zatrzymał". Nie jest to dokładny cytat, ale sens jest zachowany.

Dziwnie się poczułam, ale chyba nie powinna się już dziwić, że bibliotekarz w pracy to nic nie robi. A bycie miłym w tak bezstresowej pracy nie powinno być niczym dziwnym, bo jakby każdy miał taką lekko i przyjemną pracę to wszyscy byliby mili. No i w ogóle jak ktoś ma już taką ciepłą posadkę to tylko żyć, nie umierać i miłym być. No cóż, tak właśnie nasz zawód wygląda w oczach ogółu.

Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, bo bibliotekarz powinien być miły, ale to też jest człowiek i też może mieć ciężki dzień. Trafnie ktoś zauważył, że zachowanie pogody ducha i uprzejmość po rozmowie z kilkoma uciążliwymi czytelnikami to czasem ostatnia rzecz o której się myśli. I o ile kultura osobista i uprzejmość powinny być standardem w obsłudze czytelnika, to takiego zachowania spodziewamy się również po osobach bibliotekę odwiedzających. Wiadomo różnie jest.

Zasmuciła mnie jeszcze jedna rzecz. W komentarzach odezwały się również osoby związane z bibliotekami. I raczej nie próbowały sytuacji klarować, tylko jeszcze dolewały oliwy. Na zasadzie, że jak ktoś pracuje w pedagogicznej to niech przyjdzie popracować do szkolnej. Tam to dopiero jest co robić. A w publicznej to już w ogóle sielanka. I tak mnie zastanawia, dlaczego sami dla siebie jesteśmy tacy nieprzychylni? Jak osoba z tamtej strony lady ma nas postrzegać dobrze, jeżeli sami o swoich kolegach mówimy źle?

A potem to już leciały komentarze, że pracy dla bibliotekarzy to w ogóle w tym kraju nie ma. Brakowało mi tylko żeby ktoś dopisał, że to wina Tuska :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz