wtorek, 13 stycznia 2015

(Nie)Pracujący bibliotekarz

Dawno nie było bibliotecznie. A spraw dotyczących bibliotekarzy wcale nie ubywa. Jakiś czas temu na blog Evy Scriby padło widmo zamknięcia. Smutne, ale wcale nie takie niespodziewane...

Nie chodzi o to, że mam coś do Evy Scriby, koleżankę podczytuję i lubię, ale o to, że pracodawcy mają coś do fajnych, kreatywnych i wykształconych ludzi. Ciągle mówi się o tym, że młodzi wyjeżdżają. Najpierw człowieka państwo kształci za darmo, a potem ten ktoś wyjeżdża i pracuje na rzecz innego państwa. Ale jak tu nie wyjechać jeżeli tego wykształconego przez państwo człowieka to państwo nie szanuje?

Przypadek Evy Scriby nie jest jedynym, o którym słyszę ostatnio. Co rusz słyszę o tym, że kogoś z biblioteki usunięto. Powody podaje się różne. Ale jak wytłumaczyć to, że jakaś impreza się nie odbędzie, bo organizatora zwolniono z pracy? Albo, że na miejsce zwolnionego przesuwa się kogoś, kto na danej robocie się nie zna? Jak wytłumaczyć emerytów siedzących na ciepłych posadkach i młodych wykształconych bez pracy?

Ja mam to szczęście, że pracuję. W dużej mierze był to zbieg okoliczności, a nie sprawa moich kwalifikacji. A im więcej pracuję i wykazuję inicjatywę tym więcej wrogów zdobywam. O bibliotece ma być głośno i ma ją być widać, ale nie za bardzo. Tych wystających ponad, należy równać do szeregu. Okazuje się, że bibliotekarz oprócz żyłki kreatywności musi mieć jeszcze dużo odwagi. Żeby działać i nie dać się. Systemu się jednak nie przeskoczy.

Smutne, ale prawdziwe. Nie wiem czy jest to specyfika naszego zawodu, ale podejrzewam, że nie. Szkoda mi tylko i tych zwolnionych i bibliotek jako instytucji. Bo i jedni i drudzy tracą.

 pozdrawiam i życzę stałości zatrudnienia :)
NKN

2 komentarze:

  1. Jak przeczytałam tytuł wpisu, to się przestraszyłam, że podzieliłaś mój los... Uff... Zgadzam się w 100% z tym co piszesz. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście jeszcze pracę mam, ale kilku moich znajomych już nie...

    OdpowiedzUsuń